środa, 26 lutego 2014

DWÓJECZKA


Z okazji bardzo dobrego humoru, dodaję drugi rozdział mojej historii. W tym rozdziale pojawi się nowa postać - Saszka ;) Sam rozdział dedykuję pewnym osobom z pewnego trójkąta ;) Miłego czytania ;)
czytasz=komentujesz=motywujesz :)
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Siedzieli w kawiarni. Noelle była zmuszona założyć nowo zakupioną sukienkę. Patryk w ramach przeprosin kupił jej ciastko i (jednak) kawę. Dziewczyna zaczęła tolerować towarzystwo młodego żużlowca, a nawet trochę go polubiła. Miała nadzieję, że nie jest miły jedynie dla niej, lecz dla wszystkich.

            - Czym się interesujesz? – spytał przerywając ciszę, która chwilowo między nimi zapanowała.

            - Lubię żużel, lubię rysować, lubię badmintona i lubię piłkę ręczną. – oznajmiła.

            - Fajnie, że masz jakieś zainteresowania. – odrzekł.

            - Ja niestety muszę już lecieć. Trzeba zrobić jakieś zakupy, a wiesz…dopiero wczoraj przyjechałam do Polski.

            - Jasne. Rozumiem. Może cię odwiozę? – zaproponował.

            - Nie trzeba. Przejdę się. Mieszkam dość niedaleko.

            - Jak chcesz. Mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś zobaczymy.

            - Może. – powiedziała odchodząc, a on odprowadził ją wzrokiem. Był zdziwiony, że ta dziewczyna, która na początku ich znajomości przywitała go krzykiem, może być tak miła.

***

            Noelle szła do domu i rozmyślała nad dzisiejszymi wydarzeniami. Kiedy dotarła już pod sam dom, jej oczom ukazał się znajomy bus z zielonymi gwiazdkami i napisem „DuZers”. Coś tam jeszcze było napisane, ale nie chciało jej się czytać. Nagle wysiadł z niego chłopak. Miał na głowie zieloną czapkę. Wyglądał znajomo. To był Patryk.

            - Znów się spotykamy! – krzyknęła mu z daleka, a on odwrócił się w jej stronę.

            - A co ty tutaj robisz? – spytał z wyraźnym zaciekawieniem. Już po raz kolejny w tym dniu utonął w jej błękitnych oczach.

            - W zasadzie mieszkam. A ty?

            - No…Ja też. – odpowiedział bardzo błyskotliwie i nie kryjąc swojego zdziwienia.

            - Serio?

            - Tak.

            - To znaczy, że będziemy mogli się częściej widywać. Tak, jak chciałeś. – powiedział i posłała mu uśmiech numer dwieście sześćdziesiąt trzy.

            - Tylko żebyś znów nie próbował mnie przejechać. – zaśmiała się.

            - Dasz mi swój numer telefonu? – zaskoczył ją tym pytaniem.

            - Jak ładnie poprosisz. – powiedziała przekornie.

            - Proszę. – zrobił minę a’ la kot ze Shrek’a. Noelle nie była w stanie mu odmówić.

            - Niech Ci będzie. – powiedziała, i zapisała mu w telefonie dziewięć cyferek.

Pożegnała się z Patrykiem i poszła do domu. Przebrała się i wyruszyła na zakupy, bo w jej lodówce wiał wiatr i biegały duchy. Ubrana w szary dres zmierzała w stronę sklepu. Kupiła makaron i sos do spaghetti, wzięła jeszcze coś na kolejne dni, bo stwierdziła, że nie będzie jej się chciało biegać co chwilę do sklepu.

            Wróciła do domu po czym od razu zabrała się za gotowanie. Kiedy posiłek był już gotowy,  zabrała się za jedzenie. Ucztę zakłócił jej dzwonek do drzwi. Wstała i udała się w stronę drzwi wejściowych. Otworzyła je i zobaczyła Patryka, ale ku jej zdziwieniu nie samego. Obok niego stał blondyn o niebieskich oczach. Nieznajomy bez skrępowania świdrował ją spojrzeniem.

            - Czyli dobrze trafiliśmy. – powiedział DuZers z uśmiechem.

            - A co was do mnie sprowadza? - spytała.

            - Chciałem ci kogoś przedstawić i przy okazji zapytać, czy nie poszłabyś z nami wieczorem na imprezę? – zapytał, po czym dodał – Acha, to jest Alex, ale mówimy na niego Saszka. Alex, to jest Noelle, poznajcie się.

            -Śmiało, wchodźcie. – odezwała się, wpuszczając ich do środka i idąc skończyć obiad oczywiście dzieląc się nim z Patrykiem i Saszką.
 

wtorek, 25 lutego 2014

JEDYNECZKA


             Poniedziałkowy poranek zapowiadał dobry, ciepły dzień. Całe mieszkanie było oświetlone przez promienie słoneczne, które obudziły Noelle. Dawno nie była w Polsce (od czasu wyjazdu do Szwecji zaledwie trzy razy), więc na ten dzień zaplanował sobie spacer po mieście oraz oczywiście wizytę na stadionie Falubazu. W dość szybkim jak na nią tempie wyszła z łóżka i poszła do łazienki. Wcześniej wzięła ze sobą ciuchy i ubrała się. Następnie poszła do kuchni. Na śniadanie wybrała tosty z serem i sok pomarańczowy, a potem chwyciła telefon i poszła się przejść.

            Gdy dochodziła do stadionu już z daleka usłyszała ryk silników - według niej najpiękniejszą muzykę świata. Pozostało jej jedynie przejście przez ulicę. Nieszczęsne przejście, z którego do końca życia zapamiętała przeraźliwy pisk opon. Z ledwością udało jej się odskoczyć.

            - Jak łazisz sieroto?!- wydarł się kierowca.

            - Jak jeździsz idioto?! Nie widzisz, że tu jest przejście dla pieszych?! Czy może  prawko w totka wygrałeś?! – była wkurzona i darła się równie głośno jak chłopak, który prawie ją potrącił i który po chwili, bez żadnego „przepraszam” pojechał sobie na parking. Noelle domyśliła się, że to musiał być któryś z zielonogórskich juniorów, których niezbyt dobrze znała. Stwierdziła, że nie puści mu tego płazem i podeszła do jego busa.

            - A  może by tak chociaż „przepraszam”? – spytała, jak na razie łagodnie.

            - Niby za co? – spytał i odwrócił się w jej stronę, ale na nią nie spojrzał. – za to, że chodzisz jak łamaga? – tym razem na nią popatrzył. Szybko tego pożałował. Była niewiarygodnie ładna.  Janicka świdrowała go swoim chłodnym wzrokiem. Wiedziała, że podziała to na niego, jak balsam zmiękczający naskórek.

            - Dobrze wychowany człowiek by przeprosił. – była pewna, że tym stwierdzeniem urazi jego męską dumę.

            - Masz rację. Przepraszam. – pod wpływem jej spojrzenia zmienił do niej nastawienie. Był teraz łagodny. Noelle, zadowolona z siebie, odwróciła się na pięcie i poszła na trybuny. Siedziała tam ponad godzinę, a potem poszła dalej zwiedzać  miasto. Na końcu swojego spaceru postanowiła, że musi jeszcze koniecznie udać się do Focusa. Kupiła tam sobie dwie czarne sukienki, klasyczne szpilki i bluzę Falubazu. Od jakiegoś czasu zaczęła ubierać się w coś innego niż tylko rurki, bluzy i jakieś sportowe buty. Nie zamierzała jednak ostatecznie z nich zrezygnować.

            Po zakupieniu odzieży, zamówiła sobie jeszcze kawę na wynos i udała się w kierunku wyjścia. Nagle poczuła wrzątek na swojej spódnicy. Spojrzała w dół. Rzeczywiście cały ten gorący napój wylądował na niej. Ktoś wpadł na nią, a tym kimś był wysoki, całkiem ładny brunet z czekoladowymi oczami i zieloną czapką Boll’a. Rozpoznała w nim chłopaka, który dziś rano nieomal ją rozjechał. Wściekła i oparzona spojrzała na niego.

            - Przepraszam. – powiedział. Wyglądał, jakby chciał zapaść się pod ziemię.

            - Co mi po twoim „przepraszam”, skoro jestem cała w kawie? – spytała oburzona. – Ale cieszę się, że zapamiętałeś poranną lekcję – dodała bardziej rozchmurzona, a na jej ustach pojawił się uśmiech

            - No to może w ramach przeprosin dasz się zaprosić na kolejną kawę i ciastko?- spytał z nadzieją.

            - Może na kawę nie, bo ciśnienie, to już mi dzisiaj podniosłeś, ale darmowe ciacho… czemu nie? – oznajmiła radośnie.

            - A tak w ogóle, to jestem Patryk. A ty? – spytał.

            - Noelle.

            - To jakieś zagraniczne imię. – zauważył. – Skąd jesteś?

            - Urodziłam się tutaj, w Zielonej, ale jak miałam sześć lat, wyprowadziłam się do Szwecji, do Malilli. A co do imienia, jest Amerykańskie. – powiedziała i zaraz po tym uśmiechnięta ruszyła z Patrykiem do kawiarni.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest jedyneczka. Mam nadzieję, że się podoba. Ten rozdział dedykuję Marcie, bez której te ferie nie byłyby takie super. ;) Rozdziały będą pojawiać się najprawdopodobniej raz w tygodniu. Czytajcie, komentujcie, obserwujcie ;)

poniedziałek, 24 lutego 2014

PROLOG



            Dokładnie o 20:27 dwudziestodwuletnia dziewczyna – blondynka o jasnej cerze wylądowała na lotnisku w Poznaniu, skąd autobusem udała się do Zielonej Góry, miasta, w którym się urodziła oraz wychowała i z którego potem wyjechała do Szwecji.

            Jej matka była Polką, a ojciec Szwedem, który przyjął nazwisko swojej żony. Dziewczyna miała jeszcze dwie starsze siostry i młodszego brata. No właśnie. Miała. Bo oni wszyscy już nie żyją. Zginęli w pożarze.

            Noelle – bo tak owa dziewczyna miała na imię – jako dziecko poszła razem ze swoim tatą i wówczas pięcioletnim bratem Nickiem na mecz żużlowy. Speedway był ulubionym sportem jej ojca. Nie opuścił chyba żadnego meczu Falubazu (chociaż nie był Polakiem, to wychował się w Polsce, potem zaś wyjechał do swojej ojczyzny). Noelle pokochała żużel całym swoim sercem, ale po tym jedynym meczu musiała wraz z całą rodziną wyjechać do Szwecji i zamieszkać w Malilli. Chodziła tam na mecze, ale to nie było to samo, co ten pamiętny w Polsce.

            Tego nieszczęsnego dnia, w którym wybuchł pożar, dziewczyna była u swojej przyjaciółki – Joany, mieszkającej 15 km od Malilli. Miała wtedy siedemnaście lat. Kiedy wróciła do domu zastała tam tylko ruiny. Płacz i żal towarzyszyły jej co dnia.

            Przez ostatnie dwa lata mieszkała u swojej ciotki w Sztokholmie, a pewnego kwietniowego dnia podjęła decyzję o powrocie do Polski. Oto historia Noelle Janickiej – dziewczyny zakochanej w żużlu (i nie tylko).
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i jest prolog. Krótki, ale jest. Dedykuję go mojej pani korektor, która poprawia moje wypociny, oraz przyjaciółce, która siedzi właśnie obok i próbuje wymusić, żebym zdradziła jej ciąg dalszy.
Czytasz=komentujesz=motywujesz

BOHATEROWIE

Bohaterowie:
Noelle Janicka - 22 lata. do pewnego czasu mieszkała w Malilli, potem w Sztokholmie, a teraz w Zielonej Górze. Uwielbia żużel, piłkę ręczną i badmintona.

Patryk Dudek - 22 lata. Zawodnik Falubazu. IMŚJ 2013r.

Oto dwójka głównych bohaterów. Resztę poznacie z biegiem czasu.

Początek

Doszłam do wniosku, że zacznę zamieszczać swoje opowiadanie, jednak nie wiem czy komuś się spodoba.
PAMIĘTAJCIE, ŻE TO JEST TYLKO GŁUPI WYTWÓR MOJEJ WYOBRAŹNI!!!
Niedługo zamieszczę bohaterów i prolog.
Liczę, że będziecie czytać i komentować, bo to bardzo motywuje do dalszego pisania. ;)